EN

1.01.1998 Wersja do druku

"Dziady" zobaczone

Gdy dostałem zaproszenie na przedpremierowy pokaz "Dziadów" w reżyserii Jana Engler­ta, nieco się spłoszyłem. Unikam premier, bo trzeba tam spojrzeć realizatorowi w twarz. Zadawałem sobie pytanie, czy "Dzia­dy" to nie jest ramota, odgrzebywany klasyk; czy da się dzisiaj tego słuchać? Zwłaszcza że jestem z pokolenia, dla którego przedsta­wienie Swinarskiego to pewien wzorzec. Tym milsze moje rozczarowanie. Już po kil­ku minutach czuje się, że przedstawienie Englerta wciąga. Wyróżniłbym parę elementów. Po pierwsze adaptacja. Jest zrobiona zręcznie, dobrze; w moim przekonaniu sprawdziła się. Po drugie - reżyseria. Pamiętam dawniejsze przedsta­wienia telewizyjne Jana Englerta i mam po­czucie, że wyraźnie rozwija sposób obrazo­wania. To nie jest spektakl oparty na tek­ście i na aktorach - on jest z o b a c z o n y. Scenę można dobrze napisać - dialogi są w porządku, sytuacja OK - ale ona je­szcze nie jest zobaczona. Nie bę­dzie zobaczona, je�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Dziady" zobaczone

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 1

Autor:

Wojciech Marczewski

Data:

01.01.1998

Realizacje repertuarowe