EN

18.11.1997 Wersja do druku

"Dziady" do bicia?

TELEWIZYJNA inscenizacja Mickiewiczowskich "Dziadów" pokazana w Dzień Zaduszny przez TVP 1 przyjęta została przez recenzentów więcej niż źle. O przedstawieniu w reżyserii Ja­na Englerta pisano wyjątkowo dużo, nie szczędząc mu uszczy­pliwości i przygan. Padało nawet słowo kicz, a Paweł Gruszczyń­ski ("Tygodnik Powszechny") już nadtytułem artykułu przekony­wał, że "lepiej zostawić Księgi za­mknięte niż otwierać je łomem!". Ten ostry ton i obszerność kry­tyk zdają się świadczyć, że tele­wizyjne "Dziady" trafiły w jakąś czułą strunę, wspólną dla tak różnych piór, jak wspomniany Gruszczyński z "TP", Roman Pawłowski z "Gazety Wyborczej" czy Ewa Likowska z "Wiadomo­ści Kulturalnych". Co spowodo­wało ów zgodny atak? I czy był on aż tak uzasadniony? Zacznę może od tego, że i ja nie uważam "Dziadów" Englerta za spektakl szczególnie udany, za osiągnięcie polskiego teatru. Brak im indywidualnego wyrazi­stego rysu. Nie są to

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Dziady" do bicia?

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Szczeciński nr 224

Autor:

ADL

Data:

18.11.1997

Realizacje repertuarowe