Jestem bardzo zadowolony, że ukazała się u was miażdżąca recenzja z "Dziadów" Jana Englerta. Oglądałem je z wściekłością, gdyby polonistka nie zadała nam napisania recenzji z tego przedstawienia, po prostu bym je wyłączył, a tak musiałem się męczyć przez 3 i pół godziny. Jestem w IV klasie L.O., więc oczywiście wszystkie części "Dziadów" znam (bardzo je przeżyłem dwa lata temu, poraziły mnie - III cz. siłą wyrazu, II i IV siłą malarskiej wizji - w największym uproszczeniu). "Dziady" Englerta oglądałem mając wrażenie, że ktoś (tj. reżyser) robi ze mnie idiotę, że podaje mi ten arcydramat w postaci landrynki. Irytuje mnie, że jak jakiś reżyser robi spektakl dla młodzieży (albo tak mówi), to robi tak, jakby całą młodzież miał za bandę kretynów, analfabetów, półgłówków. I powołuje się na to, że dzisiejsza młodzież jest wychowana na reklamach, wideoklipach, filmach akcji i komiksach. To zbyt uogólniające i niepra
Tytuł oryginalny
Uwagi licealisty
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Kulturalne nr 48