EN

17.05.2012 Wersja do druku

Z taką twarzą łatwo nie jest

- Liczę na to, że polski biznes wreszcie zacznie inwestować w prawdziwą sztukę i poza teatrem instytucjonalnym będą się działy ciekawe rzeczy, ale to sprawa zmiany mentalności - mówi Przemysław Bluszcz, aktor Teatru Ateneum w Warszawie.

Czy nadal z maniakalnym uporem jest pan obsadzany w rolach morderców i gangsterów, słowem czarnych charakterów? - Ostatnio zaczyna się to zmieniać, bo otrzymałem propozycje zagrania ról komediowych. To cieszy, bo zawsze lubiłem różnorodne zadania i takie miewałem w teatrze. Niestety, ciągle musimy walczyć z szufladą, w jaką wkładają nas reżyserzy i producenci, i kiedy się w niej znajdujemy, powstaje problem. W pana przypadku coś drgnęło i pojawiły się inne zadania. - Ale dopiero od momentu, gdy żona - reżyser - obsadziła mnie w swoim debiucie fabularnym "Być jak Kazimierz Deyna". Podobno dobre role dostaje się przez łóżko, więc jest coś na rzeczy... Rola trudna, grana w pewnej konwencji, ale w mojej ocenie najlepsza, jaką do tej pory zagrałem w filmie. Zapewne chciał pan w jakiś sposób obronić swoje dotychczasowe negatywne postaci. Tylko jak to zrobić, skoro nikt ich nie lubi? - Staram się je nie tyle bronić, co uczłowieczać, co nie jes

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Z taką twarzą łatwo nie jest

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Angora nr 19/13.05

Autor:

Bohdan Gadomski

Data:

17.05.2012