"Merylin Mongoł" w reż. Bogusława Lindy w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Szymon Spichalski w serwisie Teatr dla Was.
Bogusław Linda wrócił do teatru z dobrym skutkiem. Aktor, znany przede wszystkim z małego i dużego ekranu, ma przecież za sobą studia na krakowskiej PWST i angaż na takich scenach, jak wrocławski Polski i stołeczne Studio. Trzeba o tym pamiętać, gdy ogląda się ,,Merylin Mongoł". Dwadzieścia lat rozbratu ze sztuką Melpomeny nie pozbawiło Lindy wyczucia teatralnego. Zresztą, o wielkości aktora bardziej świadczą głównie jego doświadczenia sceniczne, nie filmowe czy serialowe. Były odtwórca roli Franza Maurera nie stawia jednak siebie już bezpośrednio przed oczami widzów. Rozgrywa za to główny konflikt dramatu razem z czwórką innych aktorów. Sztuka Kolady nie ukrywa swoich nawiązań do Czechowa. Pojawia się motyw wiecznego oczekiwania na wyjazd do mitycznej Moskwy (tu: Leningradu). Pisarz Alosza może być takim Tuzenbachem, który musi przegrać. A choć autor ogranicza ilość sióstr z trzech do dwóch, towarzyszą im takie same emocje jak pierwow