EN

3.04.2012 Wersja do druku

Na spektaklu "Miłość w Königshütte" nie było wiecu politycznego

To była spontaniczna reakcja widzów tego spektaklu. Nikt się na nic nie umawiał - mówi w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim Jerzy Gorzelik, lider Ruchu Autonomii Śląska, na temat zachowania publiczności w trakcie przedstawienia Ingmara Villqista pt. "Miłość w Königshütte".

Justyna Toros: Był pan na premierze spektaklu "Miłość w Koenigshuette" wystawionego w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Widział pan wstających podczas ostatniej sceny członków Ruchu Autonomii Śląska. Czy było to wcześniej uzgodnione? Jerzy Gorzelik: O tym, że osobami, które wstały, byli członkowie Ruchu Autonomii Śląska, dowiedziałem się z recenzji Henryki Wach-Malickiej, którą przeczytałem w waszej gazecie. Ludzie rzeczywiście wstawali w kolejnych rzędach, ale nie zauważyłem, żeby to byli członkowie RAŚ. Oczywiście, byli oni na widowni, ale niekoniecznie to oni wstali. No chyba, że nie poznaję własnych pracowników. To była spontaniczna reakcja widzów tego spektaklu. Nikt się na nic nie umawiał. Czy nie przypominało to w tym momencie wiecu politycznego? - Myślę, że jest to pewną normą, że ludzie wstają na koniec przedstawienia w teatrze. Ale działo się to jeszcze w trakcie przedstawienia. - Tak, ale podczas ostatniej

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Na spektaklu "Miłość w Königshütte" nie było wiecu politycznego

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Dziennik Zachodni online

Autor:

Justyna Toros

Data:

03.04.2012

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe