Za mało czytamy klasyków. Właściwie czytamy ich tylko w szkole, oprawionych w nudę "lekcji do przerobienia", albo obudowanych aurą namaszczonej emfazy. Jeśli w latach szkolnych polonista "przefajnuje", przereklamuje (chociaż nie wyjaśni) Mickiewicza czy Słowackiego, w latach dojrzałych bronimy się przed nimi drwiną. W "Ferdydurke" Pimko zadaje wiekopomne pytanie: "Dlaczego Słowacki wieszczem był?", na co uczeń winien odpowiedzieć: "Bo wieszczył". Robi się z tego karykatura, sprawę jasnowidzenia wielkiej literatury mamy, jak to się mówi, "z głowy". I tylko czasem powraca do niej teatr w tych momentach olśnienia, kiedy sięga do klasyki narodowej, a ta klasyka przemawia do nas krystaliczną mową prawdy. Jasnowidzenie bowiem wielkiej literatury nie jest maniakalnym wymysłem polonistów. Nie jest również aktem nadnaturalnym, którego mechanizmu nie potrafimy pojąć. Jest po prostu funkcją mądrości kultury narodowej i skumulowaną sumą jej doświadczenia. C
Tytuł oryginalny
Jasnowidzenia
Źródło:
Materiał nadesłany