"Ariadna na Naxos" w reż. Włodzimierza Nurkowskiego w Operze Krakowskiej. Pisze Aleksandra Sowa w serwisie Teatr dla Was.
Tym, którzy nie znają ostatecznego kształtu "Ariadny na Naxos" i oryginalnego libretta Hugo von Hofmannsthala - efektu namów austriackiego pisarza, aby z jednoaktówki będącej częścią molierowskiego spektaklu zrobić samodzielną operę, przez pierwszą część wydarzenia (Prolog), mogło towarzyszyć uczucie skonfundowania. W dobie teatralnej mody na wszelkiego rodzaju uwspółcześnienia sceniczne, często idące tak daleko, że dzieło, na którym bazują jest niemal nie do rozpoznania, idąc do opery już także możemy spodziewać się wszystkiego. Jednak w tym przypadku wygłupy rozszalałej młodzieży i ukazanie (okraszonych przygodami, a jakże) przygotowań do wystawienia... "Ariadny na Naxos" to nie wpływ współczesnego lubowania się w zwróceniu teatru i opery ku sobie, a więc pokazywaniu prób, warsztatu, laboratorium i rozciągnięcia efektu realności na całe widowisko, ale bardzo innowacyjny w XX wieku pomysł autora libretta, które dziś w Polsce mo