"Wesele" w reż. Bogusława Semotiuka w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Pisze Anna Kopeć w Kurierze Porannym.
Uwspółcześniona wersja "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego w Teatrze Dramatycznym, niestety, nie oddaje tego, co w tym dramacie najistotniejsze - gorzkiej prawdy o nas samych. Początek zapowiada się obiecująco. Wchodząc do teatru we foyer słychać muzykę techno, która wydaje się być zupełnie niestosowna do tej sztuki. Towarzyszy bohaterom także w pierwszej części przedstawienia. Gospodarze witają gości chlebem i solą. Inne postaci, czy to w historycznych kostiumach, czy w zupełnie współczesnych strojach zagadują widzów, przechadzają się między rzędami na widowni. Błyska gdzieś lampa aparatu cyfrowego, państwo młodzi, choć w kostiumach z epoki, kontaktują się przez telefony komórkowe. Scenę spowija gęsta mgła. Realia przełomu XIX i XX wieku mieszają się ze współczesnością, rzeczywistość z oniryczną wizją. Największą wartością dramatu Stanisława Wyspiańskiego, tym co przemawia za jego aktualnością, są słowa. W tym arcydziele