EN

10.02.1997 Wersja do druku

Cóż po Witkacym?

Takiego spektaklu nasz katastrofista nie chciałby zainspirować. Sposoby grania Witkacego w latach 60 i 70, kiedy stanowił jeszcze nowość, były różne. Istniały z grubsza biorąc dwie szkoły.

Jedna powiadała, że Witkacego należy grać realistycznie, bo wtedy uwydatni się jego absurdalność, groteska i to specyficzne "coś", dziwność jego utworów. Druga szkoła skłaniała się ku stosowaniu deformacji dla oddania treści i mieszanej estetyki tych dramatów. W jednym i drugim przypadku chodziło o jak największe przybliżenie problematyki Witkacego, katastroficzno-dekadencko-modernistycznej wizji przemian historycznych. Dziś jego wizje nie budzą już szoku, co nie znaczy, że problemy znikły, wręcz przeciwnie, koniec wieku tylko je zbanalizował, uczynił z nich truizm. A sztuka nie lubi truizmów, zwłaszcza teatr, który starzeje się szybko. Można się więc było spodziewać, że wystawiany dziś Witkacy, nie będzie przypominał dawnego. I tak też się okazało na spektaklu "Bzika tropikalnego" w Teatrze Rozmaitości wyreżyserowanym przez debiutanta Grzegorza Horsta d'Albertisa. Horst zbudował scenariusz swego przedstawienia z dwóch sztuk, "Mister Pri

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Cóż po Witkacym?

Źródło:

Materiał nadesłany

Sztandar Młodych nr 28

Autor:

Anna Schiller

Data:

10.02.1997

Realizacje repertuarowe