EN

13.11.2000 Wersja do druku

Pasja bez pasji

Premierowe przedstawienie "Jesus Christ Superstar" jest tak naprawdę garniturem skrojonym po raz trzeci z tego samego materiału.

Najpierw obejrzeliśmy rzecz w plenerze, na gdyńskim Skwerze Kościuszki w przededniu papieskiej mszy na hipodromie. Potem, już na scenie Teatru Muzycznego, wysłuchaliśmy wersji koncertowej - najmniej udanej, do której nie warto nawet wracać myślą. Sceniczna premiera jest w tym tryptyku najbardziej przemyślana. Brakuje jej za to ducha. Show Judasza Jest to jej brak najwidoczniejszy, bo usterek i niedociągnięć wytknąć można więcej. Mniejsza już o niedoszlifowaną (zabrakło czasu?) niełatwą choreografię Jarosława Stańka. Gorzej, że po przedstawieniu trudno jest wymienić jego bohaterów. Ekspresyjny, pewnie nawet trochę nadekspresyjny Tomasz Steciuk jako Judasz. Oszczędnie - i dobrze - zagrany przez Andrzeja Śledzia Piłat. Może jeszcze szczwany cyniczny Annasz Cezarego Studniaka. Resztę postaci, łącznie z kluczowymi, czyli Jezusem i Marią Magdaleną, narysowano tak, jakby ołówek nie został zaostrzony. Niewyraźne to jakieś, bez charakteru, tak jakby

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pasja bez pasji

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Bałtycki nr 264

Autor:

Jarosław Zalesiński

Data:

13.11.2000

Realizacje repertuarowe