EN

24.02.2012 Wersja do druku

Misza to świetna postać

- Moim zdaniem fundamentalną zasadą naszego zawodu jest to, żeby nie oceniać swojej postaci. Po prostu trzeba nią być. Cokolwiek ona niesie, to oceniane jest po drugiej stronie, to przywilej widza - mówi KRZYSZTOF ŁAWNICZAK, aktor Teatru Dramatycznego w Białymstoku, który od 20 lat gra w monodramie "Zapiski oficera Armii Czerwonej".

Kurier Poranny: Dwie dekady na teatralnym afiszu to zjawisko rzadko spotykane. Na czym polega fenomen tej sztuki? Krzysztof Ławniczak: Wiele lat szukałem odpowiedzi na to pytanie. Najprościej jest stwierdzić, że świetnie gram (śmiech). Tak naprawdę na to zjawisko składa się wiele czynników. Świetna reżyseria Andrzeja Jakimca, dobry tekst, charakterystyka tego regionu, który doświadczony jest trudną historią. Może także to, że jestem stąd, a nie Ślązakiem, który udaje człowieka ze Wschodu. Graliśmy niemal w całej Polsce, w różnych kręgach kulturowych i wszędzie ludzie reagują na to, co widzą podobnie. Ważne jest też to, że nie oszukuję. Na scenie ludzie widzą mój autentyczny wysiłek. Trzeba mieć ogromną siłę, żeby to wszystko pokazać. Spodziewał się Pan takiego sukcesu? - Absolutnie nie. Pamiętam jedną z pierwszych recenzji, którą napisał nieżyjący już Jacek Grun. Użył określenia, że to spektakl dziesięciolecia. Pomyśla

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Misza to świetna postać

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Poranny Nr 46

Autor:

Anna Kopeć

Data:

24.02.2012