EN

13.06.2005 Wersja do druku

Katastrofa, a nie kraksa

"Kraksa" w reż. Wojciecha Smarzowskiego w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Wojciech Smarzowski wyreżyserował w Starym Teatrze w Krakowie sztukę Friedricha Dürrenmatta. Oglądając kolejne wykoślawione przedstawienia Starego Teatru, miałem nadzieję, że precyzyjna konstrukcja "Kraksy" Friedricha Dürrenmatta wreszcie przemówi ludzkim głosem. Próżne oczekiwania. Język adaptacji Wojciecha Smarzowskiego okazał się prymitywny, gminno-knajacki, utrzymany w klimacie dialogów jego obsypanego nagrodami filmu "Wesele". Reżyser akcję "Kraksy" przeniósł do współczesnej Polski. Gdzieś w Bieszczadach ford Pawła Nowaka (Roman Gancarczyk), rzutkiego szefa marketingu branży alkoholowo-tytoniowej, ląduje w rowie. Poszkodowany trafia do pensjonatu prowadzonego przez Woźniaków (Monika Jakowczuk, Zbigniew Ruciński). Spotyka w nim emerytowanych prawników. Prokurator (Marian Dziędziel), Obrońca (Leszek Piskorz) i Sędzia (Tadeusz Huk) lubią dla zabawy odtwarzać słynne procesy (Jezusa czy Joanny d'Arc) albo też znajdują delikwenta, który zgadz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Katastrofa, a nie kraksa

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 136

Autor:

Janusz R. Kowalczyk

Data:

13.06.2005

Realizacje repertuarowe