"Anna Karenina" w reż. Michała Kotańskiego w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Pisze Paulina Nodzyńska w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.
Powieść Tołstoja w zielonogórskim teatrze ciągnie się prawie cztery godziny. I tylko tak naprawdę słowo może zadowolić widzów "Kareniny". Bo cała oprawa teatralna jest dość licha. Zielonogórski teatr wystawia w tym sezonie publiczność na poważną próbę. Mierzy się głównie z klasyką, niegraną na polskich deskach od dekad. Wraca do dzieł, które dla twórców teatru powinny być biblią. Czy robi to z powodzeniem? Dziś, po trzech klasycznych premierach ("Medea", "Gracz", "Anna Karenina"), można powiedzieć, że wypada to całkiem nieźle. Choć wątpliwości jest też sporo. Najwięcej miałabym do ostatniej z premier "Anny Kareniny" Tołstoja. Pozostawia duży niedosyt. I nie chodzi tu bynajmniej o grę aktorów (spisują się przyzwoicie), tekst, który mógłby się wydawać trudny w odbiorze (adaptacja jest jasna i zrozumiała), czy długi czas trwania spektaklu (nie przesadzajmy, Krystian Lupa robił ośmiogodzinne spektakle). Mam na myśli teatral