Od czasów polskiej prapremiery "Kaukaskiego kredowego koła" Brechta, która odbyła się w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie w grudniu 1954 r., sztuka ta nie była grana przez żaden z naszych teatrów. Sięgnął po nią dopiero Teatr Powszechny w Warszawie, który wystąpi z premierą "Kaukaskiego kredowego koła" 1 maja br. Reżyseruje "Kaukaskie kredowe koło" Irena Babel, która przygotowywała je w Krakowie, wprowadzając tym samym na polskie sceny.

Wybraliśmy się na jedną z prób sztuki do Teatru Powszechnego i poprosiliśmy Irenę Babel o krótką rozmówkę.

- Czy obecna inscenizacja "Kaukaskiego kredowego koła" różni się znacznie od jej kształtu krakowskiego? - Gdy wróciłam do tej sztuki Brechta po 6 latach - zobaczyłam ją nieco inaczej. Oczywiście, ogólna wymowa utworu będzie w obydwu inscenizacjach ta sama, jednak przekazana zostanie widzom poprzez inną formę artystyczną. Przedstawienie krakowskie skłaniało się raczej ku realistycznemu potraktowaniu utworu, obecne - utrzymane będzie w klimacie bardziej bajkowym. Dokonaliśmy również pewnego cięcia tekstu sztuki, rezygnując z prologu. - Przy okazji chciałam Panią zapytać, czy przygotowujecie jakieś widowisko, pomyślane dla Teatru na Wyspie w Łazienkach, który wzięliście pod swoją opiekę? - Owszem. Myślimy o wystawieniu tam nieznanej prawie zupełnie, odnalezionej ostatnio w rękopisie przez dr. Jakla, sztuki Franciszka Zabłockiego pt. "Król w krainie rozkoszy". Jest to zabawna komedia, a zarazem cięta satyra na stosunki panujące w pewnym ba