EN

1.12.2009 Wersja do druku

Uciekając przed wolnością

- "Lot nad kukułczym gniazdem" zapadł w pamięć pokolenia, powiedzmy,
pięćdziesięciolatków. Dla młodzieży nie jest tekstem ani filmem kultowym, ona prawie go nie zna; może tytuł. Młodsi widzowie śledzą więc najpierw fabułę, potem chyba jednak dyskutują - o przedstawieniu warszawskiego Teatru Powszechnego opowiada reżyser JAN BUCHWALD.

Henryka Wach-Malicka: Niewiele jest, mam wrażenie, współczesnych książek o tak długim oddziaływaniu na czytelnika, jak powieść Kena Keseya pt. "Lot nad kukułczym gniazdem". I równie niewiele nadaje się do tak różnorodnej interpretacji, jak ona. Co pańskim zdaniem decyduje o tym fenomenie? Jan Buchwald: Kesey trafnie i wnikliwie opisał człowieka w sytuacji starcia, w stanie niezgody na rzeczywistość. Stworzył postać, która szuka od niej ucieczki. Nie przewidział natomiast, tak sądzę, że ta historia będzie czytana na różne sposoby, w zależności od kontekstu zewnętrznego. Najpierw stała się swoistym manifestem w walce radykalnej młodzieży, buntującej się przeciwko konserwatyzmowi społecznemu i obyczajowemu. W latach 60. XX wieku po świecie rozlała się wielka fala niezadowolenia; i z porządku społecznego, i z zasad funkcjonowania aparatu państwa. Wtedy narodziła się przecież kontestacja, dla której niepokorny McMurphy wydawał się ideal

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Uciekając przed wolnością

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Dziennik Zachodni nr 278/27.11

Autor:

Henryka Wach-Malicka

Data:

01.12.2009

Realizacje repertuarowe