Ledwo zniknęły ze sceny spotkania baletowe, a już zawitał do nas zespól Tomaszewskiego. Znów jest o czym mówić. Zresztą, przepraszam - gadać. Tym razem bowiem określenie "mowa gestów", którym zwykło się obrazowo określać pantomimę, nie oddaje ściśle tego, co oglądaliśmy wczoraj na scenie. Tomaszewski, u którego podziwialiśmy zawsze precyzję myślenia artystycznego i konsekwencję w przekładaniu wizji na język sceny, tym razem zdaje się wizji nie miał. Dał się ponieść epickiemu tematowi, uwikłał się w ilustracjach, ozdóbkach i ornamentach, zaserwował nam serię znakomitych obrazów, nie powiązanych jednakże jakąś ogólniejszą myślą. "Odejście Fausta" jest więc, choć może się to wydawać paradoksalne, w ostatecznym swoim efekcie "przegadane". Po raz pierwszy chyba w historii zespołu wrocławskiej pantomimy czysto zewnętrzne efekty wybiły się ponad artystyczny sens wypowiedzi, perfekcja aktorów przesłoniła treść ich wysiłków.
Tytuł oryginalny
Gadanie ciałem czyli "Odejście Fausta"
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki nr 133