EN

16.12.2011 Wersja do druku

Cztery żony i kochanka

Miał cztery żony, ale piątej już nie chce. Woli kochankę. Znany krakowski aktor EDWARD LUBASZENKO udowadnia dziennikarce Marcie Paluch, że miłość od pierwszego wejrzenia to kwestia genów...

0 matko, lody Pan je na śniadanie? - Śniadanie jadłem o siódmej, a teraz już dwunasta. To na obiad? - Nie, ja po prostu przyzwyczajam gardło do zimy. Sportowcy przygotowują się do biegania na mrozie w ten sposób, że przed wyjściem biorą głęboki wdech i przełykają ślinę. Tchawica jest blisko przełyku i całe to towarzystwo się wtedy ochładza. A potem trzeba zjeść lody. Wszystko ma Pan dokładnie przemyślane. - Bo ja jestem, proszę pani, pół-lekarzem. Zaliczyłem trzy lata medycyny. To jak się nazywa ta kość w małym paluszku? - Paliczek. A ten paluszek po rosyjsku nazywa się miziniec. A na kciuk mówią paluch. Na mnie też. - I na moją byłą żonę. Znalazł Pan już piątą? - Nie. Za żadne skarby nie dam się już nabrać na następne małżeństwo. To po co Pan ogłosił w "Super Expressie" rok temu, że szuka żony? - Kochanki droga pani, kochanki. Napisali, że żony. - Nie odważyli się cytować wiernie, mimo że to tabloid był.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Cztery żony i kochanka

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Krakowska nr 292

Autor:

Marta Paluch

Data:

16.12.2011