EN

19.11.1983 Wersja do druku

FESTIWALOWE PUŁAPKI [fragm.]

- Drogo, i to w naturze, przychodzi mi płacić za tę "Pornografię", choć niby bilet mam darmowy - myślę, ogarniając wzrokiem wciąż niepewnym scenę Teatru Kameralnego. Wydaje mi się jakby rozleglejsza. Chyba działa prawo kontrastu: scena bowiem jest jeszcze bezludna, a na widowni aż się kłębi, wszystkie fotele zajęte, także i ten, którego numer widnieje na moim bilecie, choć ja, dalibóg, nie tylko że jeszcze nie siedzę, ale nie mogę pokonać dwu metrów, dzielących mnie od rzędów foteli, bo nie ma gdzie nogi postawić. A tu Marek Lewandowski sam jeden, a potem samowtór z Jerzym Kamasem, odebrawszy dziewictwo scenie, zaczyna swoją, to znaczy Witoldową, Gombrowiczową - właśnie: Gombrowiczową, a nie Gombrowiczowatą - historię straszliwie przewrotną, a w tej straszliwości śmieszną. "Opowiem wam inną przygodę moją, jedną chyba z najbardziej fatalnych" - tak zaczyna się powieść znana w Polsce tylko nieoficjalnie, bo jej oficjalnie nie wydano, i t

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

MAREK JODŁOWSKI

Data:

19.11.1983

Realizacje repertuarowe