EN

7.05.1987 Wersja do druku

Jazgot

CZASEM w teatrze uderza mnie jakieś zdanie, dla sztuki nieważne, nieistotne dla akcji. Dla mnie ważne. Bo nagle, poza sztuką, poza przedstawieniem, wyrywa mnie z teatralnej sali w osobiste, intymne rejony. W "Macieju Korbowie" Witkacego jedna z bohaterek mówi: "Kocham w tobie to, czego nie rozumiem". Mówi to i gna dalej wraz z akcją. A ja zostaję. Sam z tym zdaniem, w urzeczeniu i żalu. Bo tak przecież jest, bo kocha się niepojęte. Nawet wówczas, kiedy kocha się samego siebie. Cóż bardziej w drugim człowieku fascynować może, niż jego Tajemnica. Ktoś cały goły, ktoś na tacy, nadaje się jedynie do połknięcia, niemal niezauważalnego. Przyciąga, co nie pojęte. Acz równocześnie błogosławieni, którzy przystali na agnostycyzm. Szczęśliwa bohaterka "Macieja Korbowy" w pełni akceptuje, że kocha to, czego nie rozumie". I starcza jej to, i nie przeczuwa nawet trudu niekończącej się wędrówki ku niespełnialnemu - ku pełnemu pojęciu, totalnemu zrozumien

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jazgot

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Wybrzeża nr 104

Autor:

Andrzej Żurowski

Data:

07.05.1987

Realizacje repertuarowe