EN

5.12.2011 Wersja do druku

Poznański Kongres Kultury był próbą sił

Pisząc przed kongresem o kosmetycznym charakterze zmian, jakie zostaną na nim zaproponowane, miałem nadzieję, że aktywność większego grona nie tylko poznańskich badaczy i uczestników kultury nada im szersze uzasadnienie. I tak się stało, choć nie każdy zdołał, albo zechciał to zauważyć - po Poznańskim Kongresie Kultury pisze Marcin Kostaszuk w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Gdyby wskazać moment przełomowy kongresu, byłby to piątek, godzina 16.19. Głos w dyskusji o edukacji zabiera Andrzej Maleszka. - Obawiam się, że wszyscy tkwicie w modelu kultury środowiskowej. To jest taki rodzaj kultury, w którym powodem istnienia sztuki jest istnienie artysty. Całe otoczenie tego ostatniego ma w nim działać tak, żeby on czuł się dobrze. Jednym z elementów tego modelu jest jeszcze jakiś widz, który po zapaleniu światła będzie temu artyście klaskał, stanowiąc miły akcent na koniec. W takim modelu edukacja jest pojmowana jako zmuszenie widza, żeby w końcu wykonał te oklaski. To jest najgorszy rodzaj edukacji, nie bierzcie w tym nigdy udziału. Potrzebne jest zrozumienie tego, co stworzyli kreatorzy Internetu 2.0: że oprócz wysyłania informacji trzeba tworzyć przestrzeń, żeby cała grupa odbiorców mogła współkreować jakąś określoną rzeczywistość, w której ludzie mogą wyrazić swoje potrzeby, mając pewność, że zostaną

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Poznański Kongres Kultury: podsumowanie Marcina Kostaszuka

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Głos Wielkopolski online

Autor:

Marcin Kostaszuk

Data:

05.12.2011

Wątki tematyczne