Nawet mężczyźni mają łzy w oczach, gdy umiera w "Nocy Helvera". Koncertowo też wciela się w postać chama i oblecha w "Testosteronie". Ma tylko problem, żeby zwyzywaó kobiety ze sceny... MICHAŁ KOŚCIUK, aktor Teatru Bagatela w Krakowie.
Na "Nocy Helvera" kobiety płaczą. Jak to robisz? - To dla mnie najlepsza recenzja. Spłakana baba? - Jasne. Ale chyba najbardziej płaczą na przejmującym monologu Ani Rokity w tej sztuce. Sam się wtedy powstrzymuję, żeby nie płakać, serio. Ale reżyser mi zabronił. Mam siedzieć jak kamień, a to cholernie trudne. Ona z kolei ma podobnie w scenie, gdy ja biorę tabletki. Kapią jej łzy, ale musi twardo siedzieć. Jaki jest Twój Helver? -Inny. Niektóre zjawiska odbiera sto razy mocniej niż zwykły człowiek. Więc gdy faszyści każą mu iść w pochodzie i krzyczeć... "Ścierwusy!" - ... to on krzyczy najgłośniej. Choć potem się okazuje, że on też się zalicza do ścierwusów. Reklamujecie, że to "najlepszy polski dramat od 20 lat". Ale według kogo? - Według wielu krytyków, tak o nim mówilo już w momencie powstania. To bardzo aktualna sztuka. Eksterminacja inności - ciągle gorący temat. Choćby ten faszysta Breivik, który strzelał w Norweg