EN

13.11.2011 Wersja do druku

Independence day

Niemieccy anarchiści przyjechali do Polski, a polscy dramatopisarze pojechali do Berlina. Jeszcze tu jestem. Akademie der Kunste, na piętrze wystawa - Cage, Xenakis, Rybczyński. Za oknem jesień w Tiergarten i króliki. Zamiast felietonu wklejam tu prezentację, którą miałem w ramach szołkejsu - pisze Artur Pałyga dla e-teatru.

Polen, Polen uber alles Dzień dobry, uścisk dłoni, co państwu mógłbym uprzejmie napisać? Ta dam! Stepowanie! Ukłon! Pajacyk, klask, klask! Ojojoj, sami ważni ludzie! Cały jestem mokry! Komu dać rękę, komu dupy? Z kim warto, kogo warto? Hello! Hello! Nice to meet you! Pan tu jest carem? Ja jestem tym aborygenem ze środka kontynentu. Alice Springs, yeah! Kosmiczny krajobraz! I zawsze jesteśmy na bani. Żadne programy socjalne nie działają. Lekko uchylone japy i wyciekająca ślina to efekt niedorozwoju. To dlatego, że nasi dziadkowie parzyli się ze zwierzętami. I Manitou nas pokarał. Za to didgeridoo mamy takie, że głowa mała! Klask, klask! Szanowne panie, panowie, moja specjalność to przypieprzanie, dosalanie, jątrzenie, duszenie, wbijanie rożna w dupę, subtelne przypiekanie, krótko mówiąc nastrojowa kolacja we dwoje w miłej atmosferze wzajemnego niezrozumienia. Piszę o niepełnosprawnych, Żydach, pedałach, buddystach, żużlowcach, fryzjerac

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Artur Pałyga

Data:

13.11.2011

Wątki tematyczne