EN

9.11.2011 Wersja do druku

Skończmy z mistrzami

Przeczytałem o znakomitym, owacyjnym wręcz przyjęciu "Poczekalni.0" Krystiana Lupy podczas pokazów w Gironie. Biorąc pod uwagę, że niewiele jest spektakli, które w ostatnim czasie zostały aż tak zglanowane i to przez komentatorów skrajnie różnych koterii czy środowisk, zastanawia, co sprawia, że ten sam spektakl odbierany jest aż tak krańcowo? - pisze Paweł Sztarbowski w felietonie dla e-teatru.

"Krystianie Lupo, nie idź tą drogą" - krzyczano niemal po premierze, by odwołać się do złotoustego byłego prezydenta. A w Katalonii owacje? Oczywiście, tak naprawdę nie wiadomo, skąd ta różnica w przyjęciu. Ezoterycy (albo homeopaci) powiedzą, że warunki klimatyczne albo pofałdowanie terenu. Zwolennicy teorii spiskowych - że jest może jakaś droższa i lepsza wersja wyjazdowa spektaklu, dla odpowiedniego lobby wyprodukowana i przez nie opłacana. Teorie, które tu wysnuję, są zapewne równie niefalsyfikowane, choć może nie aż tak oderwane od rzeczywistości. Chyba zbyt łatwą, choć częściowo słuszną, odpowiedzią byłoby stwierdzenie, że odbiór spektaklu w Polsce zarżnęła pompa wokół Europejskiego Kongresu Kultury. Choć z pewnością kongresowy marketing sprowokował sytuację, że wszyscy wyczekiwali na dzieło, które wywróci ich z krzeseł, czapki z głów zerwie, pokrzepi, a może nawet pchnie na nowe tory dzieje europejskiej umysłowości.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Paweł Sztarbowski

Data:

09.11.2011

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe