"Mikołajska Teatr i PRL" to biografia jak wzorzec metra z Sevres - pisze Jacek Wakar w Przekroju.
Ponoć, z racji wcześnie posiwiałych włosów, mówili na nią Biała. I taki wizerunek Haliny Mikołajskiej wbił się w pamięć tych, którzy widzieli ją na scenicznych deskach, oraz tych, co łączyli ją z najważniejszą życiową rolą - oddanej sprawie działaczki kor-u, nieskazitelnej ikony opozycji. Ten utrwalony obraz przynosi już okładka książki Joanny Krakowskiej z Mikołajską w wersji kanonicznej. Więc siwe włosy, uważne spojrzenie. Klasa. O Mikołajskiej łatwo by było napisać w hagiograficznym tonie. Oto wybitna, a może wręcz wielka aktorka, jedna z heroin powojennego polskiego teatru, chętnie porównywana z Ireną Eichlerówna i Zofią Mrozowską, poświęca zawodowy los na rzecz bycia po stronie przyzwoitości. Nie bierze pod uwagę kosztów, gotowa płacić cenę. Znika z głównego nurtu artystycznego życia, jakby kolejne sukcesy straciły jakiekolwiek znaczenie. W Komitecie Obrony Robotników i na rzecz Solidarności zaczyna całkiem inne życie.