W ostatni weekend października na deskach Sceny Kameralnej teatru Wybrzeże odbędzie się polska prapremiera spektaklu "Na początku był dom" w reżyserii Anny Augustynowicz na podstawie sztuki Doris Lessing. Z reżyserką rozmawia Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Dlaczego właśnie sztuka "Na początku był dom"? - To pierwszy dramat (sprzed ponad pięćdziesięciu lat) przełożony na język polski, jeden z trzech utworów dramatycznych noblistki Doris Lessing, którą znamy przede wszystkim jako powieściopisarkę. Dramat dość konwencjonalny, literacki, który gra ironią z całym angielskim dowcipem i poczuciem humoru autorki - więc jako tworzywo bardzo interesujący. Czy angielskie poczucie humoru jest nam bliskie? - Tak, choć mamy trochę inną mentalność, u nas wszystko jest bardziej ciężkie. Autorka potrafi drwić, śmiać się ze swoich bohaterów, jest w tym duży element autoironii. U Doris Lessing nawet kiedy bohater płacze, potrafi się na swój temat uśmiechnąć i to jest fascynujące w budowaniu postaci, w pracy nad tą sztuką. Nie jest to jednak typowa komedia do zaśmiewania, to kawałek "ludzkiej komedii", ze smutną refleksją na koniec. Czym zafascynowała Panią Doris Lessing? - Była dla mnie odkryciem: