Dobry teatr w PRL zrodził się z uwikłania, obłudy i konformistycznej mimikry - dowodzi Joanna Krakowska w książce o Halinie Mikołajskiej. Cała książka "Mikołajska. Teatr i PRL" to protokół rozbieżności poglądów na temat człowieka, jego epoki i systemu instytucji, który człowieka w tej epoce mocował. Od jutra w księgarniach - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Czy Halina Mikołajska miała poglądy polityczne? Joanna Krakowska stawia to pytanie po niemal 400 stronach poświęconych opozycyjnej działalności znanej aktorki. Autorka skrupulatnie opisuje podpisanie przez Mikołajską Listu 59, jej ryzykowne wystąpienia w obronie sądzonych w Radomiu robotników, przejęcie po Jacku Kuroniu roli rzecznika prasowego KOR-u, zakaz wykonywania zawodu i niezliczone szykany ze strony SB. W książce pełno zdumiewających relacji ze spektakli, na które publiczność przybywała, by zademonstrować swoje poparcie dla "Mikołajskiej walczącej", lekceważąc całkowicie "Mikołajską grającą". Z rozdziału na rozdział widać coraz wyraźniej, jak artystka stawała się publicznym symbolem. I jak to schizofreniczne pomieszanie roli społecznej i scenicznej zaowocowało kuriozalnymi decyzjami nadzorców kultury ("aktorce wolno występować na scenie, byle nie w roli królowej lub rewolucjonistki"), a ją samą doprowadziło do rezygnacji z publiczny