EN

23.09.2011 Wersja do druku

Artaud według Passiniego - dla wszystkich czy dla nikogo?

O ile widz zaznajomiony z Artaudem może być rozczarowany spektaklem, o tyle widza, który zabłąkał się do teatru z nikłą wiedzą o francuskim wizjonerze, czeka przede wszystkim zakłopotanie - o spektaklu "Artaud. Sobowtór i jego teatr" w reż. Pawła Passiniego w Teatrze Studio w Warszawie pisze Agata Łuksza z Nowej Siły Krytycznej.

Paweł Passini podjął się w warszawskim Teatrze Studio zadania wymagającego nie lada odwagi - realizacji spektaklu osnutego na tekstach i biografii wizjonera teatru, Antonina Artauda. Nie w pełni temu zadaniu podołał. Można by się spodziewać, że "Artaud. Sobowtór i jego teatr" będzie przedstawieniem wstrząsającym, rozbudzającym "nerwy i serce", choćby w połowie tak radykalnym w formie i treści jak świadectwo pozostawione przez człowieka, który stał się duchowym przewodnikiem awangardy teatralnej II połowy XX wieku. Trudno oprzeć się wrażeniu, że została zaprzepaszczona nie tylko szansa na arcydzieło, ale i na ponowną dyskusję i refleksję nad fenomenem nieustannie wymykającym się interpretacji - boleśnie splecionym ze sobą życiu i myśli "świętego Artauda", jako go nazwał Leszek Kolankiewicz w nawiązaniu do słynnej rozprawy Sartre'a o Genecie. Bo "Artaud. Sobowtór i jego teatr", choć momentami hipnotyzuje, to jednak jest przedstawieniem za

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Agata Łuksza

Data:

23.09.2011

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe