EN

9.01.2000 Wersja do druku

Niestraszne czarownice

Ta inscenizacja może się podobać, gdyż zrealizowana została rzetelnie, z szacunkiem dla widza. W świat "Czarownic z Salem" wprowadza nas patetyczna, pulsująca muzyka Michała Lorenca, a głównym elementem scenografii jest groźne, piękne i obojętne na ludzkie losy niebo. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że oprawa spektaklu wyreżyserowanego przez Barbarę Sass przytłoczyła aktorów. Jako że o czarownicach i czarach mowa, na scenie nie zabrakło ognia (ku przerażeniu teatralnych strażaków), pojawił się także wprawdzie jeden, ale za to ponętny kobiecy biust. Przede wszystkim jednak oglądany po latach od napisania dramat Arthura Millera odsłonił precyzyjną konstrukcję, udowadniając, że mechanizm funkcjonowania ideologicznej nagonki jest niezmienny. Zarówno w niegdysiejszych polowaniach na czarownice, jak i w działaniach osławionej komisji McCarthy'ego, nękającej odszczepieńców, którzy jej zdaniem pragnęli zachwiać podstawami American Dream. Bez

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Niestraszne czarownice

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 2

Autor:

Agnieszka Fryz-Więcek

Data:

09.01.2000

Realizacje repertuarowe