Po premierze "Procesu w Salem" i premierach "Widoku z mostu", przyszła teraz kolej na "Śmierć komiwojażera". Łódź, Kraków, Poznań już grają tę sztukę, wkrótce wystawi ją także teatr w Bydgoszczy. Czy to źle, czy dobrze? Oczywiście wszelka moda, której chętnie ulegają nasze teatry, ma w sobie pewne cechy ujemne. Ale tym razem chodzi o sztuki naprawdę wybitne; ich sens ideowy i społeczny jest nam bliski, a wymowa nader pozytywna. Ukazują one bowiem obraz "drugiej Ameryki" i to nakreślony przez pisarza amerykańskiego, którego nikt o tendencyjność posądzić nie może. Prawda o "amerykańskim raju" jest więc w jego ustach szczególnie przekonująca. W dodatku są to sztuki świetnie napisane, zjawiska artystyczne dużej miary. "Śmierć komiwojażera" jest zaś chyba najlepszym dziełem Millera. Grana przez kilka lat na Broadway'u, wystawiana z wielkim powodzeniem w całej prawie Europie, odniosła także wielki sukces w Leningradzie, gdzie rolę tytułową g
Tytuł oryginalny
Król Lear z Nowego Jorku
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 111