EN

30.07.2011 Wersja do druku

"Czterdziestolatek" zaczynał we Wrocławiu

Dlaczego okradał mieszkania we Wrocławiu, czemu tak naprawdę został aktorem, ile razy wyrzucano go ze szkoły za "brak zdolności", czy żałuje, że zagrał tytułową rolę w "Czterdziestolatku" i po co fanki odwiedzały go w pokoju hotelowym. Z ANDRZEJEM KOPICZYŃSKIM, filmowym inżynierem Karwowskim, rozmawia Robert Migdał.

Dzień dobry we Wrocławiu. Jak to jest wrócić na "stare śmieci"? - (śmiech) No tak. Tuż po II wojnie światowej razem z rodzicami uciekliśmy z Kresów na "dziki zachód". Mieszkałem we Wrocławiu całe dzieciństwo. W kamienicy przy ul. Sienkiewicza, koło ogrodu botanicznego. Pamiętam to zniszczone miasto: wszędzie ruiny, gruzy. Najbardziej wrył mi się w pamięć widok dymiącego się jeszcze domu handlowego Renoma przy ul. Świdnickiej. Ciężkie czasy. - Bardzo. Pamiętam głód. Pamiętam, jak starałem się za wszelką cenę pomóc rodzicom: zdobyć jedzenie, pieniądze. Jak? - Kradłem. Wiele mieszkań niemieckich było zaplombowanych. Dla mnie, i dla moich kolegów, to nie był problem. Wszyscy kradliśmy ołowiane rury z mieszkań - bo ołów bardzo dobrze "szedł". Chodziliśmy sprzedawać nasze łupy na "szaber plac" na placu Grunwaldzkim. Ten "szaber plac" to było fascynujące miejsce: przychodzili na niego ludzie z całego Wrocławia - każdy coś ku

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Czterdziestolatek" zaczynał we Wrocławiu

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Wrocławska nr 176 online

Autor:

Robert Migdał

Data:

30.07.2011