EN

21.07.2011 Wersja do druku

Idzie Kłos ze swoim domowym alkomatem

- Jestem człowiekiem poważnym bardziej, niż na to wyglądam. Ale jestem też człowiekiem otwartym, życzliwym i na czarno wszystkiego nie widzę - mówi warszawski aktor ROMAN KŁOSOWSKI.

Do dziś pamięta pierwszą randkę z żoną oraz to, co wówczas kupił. Co to było? Czy miał Pan powodzenie u kobiet? - Mimo krytycznego spojrzenia na swój wygląd, nie miałem problemów z dziewczynami. Jadzia z podstawówki była moją pierwszą miłością. Miała złote włosy, a ja wyrywałem jej loki i nosiłem na piersi. Przeżyliśmy wiele pięknych chwil. Uczucie skończyło się dramatycznie. Minęło kilka lat. Odwiedziłem Jadzię i zastałem u niej chłopaka. Wymieniliśmy poglądy i rywal wyrzucił mnie z pierwszego piętra przez okno! Za to z żoną, panią Krystyną, jesteście 56 lat. Na czym polega szczęśliwy związek? - Na wzajemnym szacunku i zrozumieniu. Na pokochaniu zalet, ale też na zaakceptowaniu wad partnera. Szczęściem jest, że osoba kochana potrafi być jednocześnie najlepszym przyjacielem. Nie byłem człowiekiem bezgrzesznym, ale nigdy nie upokorzyłem małżonki. Można grzeszyć, ale nie wolno zranić. Obydwoje jesteśmy impulsywni, ale

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Idzie Kłos ze swoim domowym alkomatem

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie na na Gorąco nr 29

Autor:

Małgorzata Jungst

Data:

21.07.2011