"Akropolis" należy do najrzadziej grywanych dramatów Stanisława Wyspiańskiego. Po wojnie bodaj tylko Kazimierz Dejmek w 1959 oraz Jerzy Grotowski i Józef Szajna w opolskim Teatrze 13 Rzędów w 1962 próbowali tego dokonać. Nie realizował "Akropolis" ani Schiller, ani Swinarski (choć myślał o tym), ani Wajda, a przecież to właśnie utwór na wyobraźnię tych twórców. Może rzeczywiście rację miał Józef Kotarbiński, który odmówił prapremiery samemu Wyspiańskiemu dochodząc do wniosku, że utwór "nie nadaje się na scenę", że jest dziełem wielce niedoskonałym. Od początku z "Akropolis" były kłopoty i mało kto podejmował się rozwiązania sensów tego dzieła. Tym większe uznanie budzi fakt, że podjął się tego młody reżyser Szczepan Szczykno u progu swej kariery, w drugim samodzielnie reżyserowanym przedstawieniu. Jego "Akropolis" jest przede wszystkim poetycką impresją, czymś w rodzaju własnego opowiadania dzieła Wyspiańskiego. O motywie
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 78