MATYLDA PASZCZENKO intryguje każdą kolejną kreacją. W minionym sezonie była Teresą w "Pamięci wody", brawurowo zagrała kobiety rujnowane psychicznie i fizycznie - Klarę w "Przed odejściem w stan spoczynku" i Johannę w "Gorącym lecie w Oklahomie". Ma już Złotą Maskę za Nadię w "Polaroidach".
- Od zawsze wyobrażałam sobie, że jestem aktorką, ale się nie przyznawałam - mówi Matylda Paszczenko. Renata Sas: W domu wybór zawodu zyskał akceptację? - Po moim trupie - mówiła mama (Dagmara Foniok, aktorka związana niegdyś z łódzkim Teatrem Nowym - przyp. rs). Co prawda działałam w kółku teatralnym, ale byłam bardzo nieśmiała, zawsze z tyłu. Tylko nauczycielka biologii powtarzała: ty to będziesz aktorką. I po maturze pojechała pani na egzaminy do Krakowa. - Od razu odpadłam, więc się nie przejęłam, uznając, że to powód, by naprawdę sprawdzić, czy dobrze wybrałam. Dostałam się za drugim razem. Zdawałam też do Akademii Muzycznej, bo dobrze śpiewałam - to chyba po babci Jadwidze Paszczenko, solistce chóru Filharmonii Łódzkiej. Już jako studentka PWST grała pani w legendarnym Starym Teatrze. - Jarocki zaprosił mnie do "Fausta", potrzebował małych, drobnych osób do ról koczkodanów. I tak w zawodowym życiu najważniejszy