Za główną rolę w filmie "Joanna" Feliksa Falka dostała nagrodę w Moskwie i Polską Nagrodę Filmową Orły. Krakowska aktorka URSZULA GRABOWSKA ponad 10 lat czekała na mocne filmowe uderzenie. Ale było warto. Na festiwalu w Moskwie wyściskał ją sam Nikita Michałków, gratulowała jej Geraldine Chaplin.
Do Krakowa wracała z Warszawy pociągiem. - Po niesamowitej gali, gdzie piękne panie, piękni panowie, przyleciałam do Warszawy, a stamtąd do Krakowa. Wcisnąć się do pociągu graniczyło z cudem. Stałam w tłoku na korytarzu, na jednej nodze, ze statuetką świętego Jerzego w torebce. To było trochę przerażające, ale też zabawne. Na pewno pozwoliło mi złapać właściwe proporcje - mówi odtwórczyni głównej roli w filmie "Joanna" Feliksa Falka. Na pierwszej próbie po festiwalu czekał na nią w Teatrze Bagatela bukiet białych róż, szampan i tort od dyrekcji i kolegów. Z Moskwy pamięta wielkie emocje. - Na przyjęciu po gali podeszła do mnie Geraldine Chaplin, przewodnicząca jury. Dowiedziałam się, że głosowano na mnie prawie jednogłośnie i zrobiłam na nich duże wrażenie również jako człowiek - mówi aktorka. Wzruszyło ją, gdy Michałków, legendarny rosyjski reżyser, chwalił jej aktorstwo. Grabowska podkreśla, że to, co się tam stało,