Przed dwudziestu jeden laty, kiedy w Teatrze Współczesnym został wystawiony "Kordian" Słowackiego w reżyserii Erwina Axera przy współpracy Jerzego Kreczmara, w scenografii Władysława Daszewskiego był to przede wszystkim ewenement repertuarowy. Akcent na to, że się zagrało w Warszawie "Kordiana" wydawał się nawet mocniejszy od tego, jak się go wystawia, choć piękna realizacja zasłużyła sobie na reprezentowanie tym widowiskiem Polski już w czerwcu 1956 r. w Paryżu w ramach Teatru Narodów. Od tego czasu jednak wystawiano tę sztukę w Polsce wielokrotnie, w tym parokrotnie w Warszawie i to w różnych koncepcjach. Jest pozycją żelazno-repertuarową. Z tego wynika, że z kolei większe zainteresowanie budzi - jak się ją zagra? Przyszło więc uwzględnić tę różnicę Erwinowi Axerowi, gdy ponownie wyreżyserował Kordiana, tym razem w scenografii Ewy Starowieyskiej i z inną muzyką (teraz J. Satanowskiego, podczas gdy w kwietniu 1956 r.
Tytuł oryginalny
Kordian z dystansu
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski nr 100