Po raz pierwszy wiersze Czesława Miłosza usłyszałem w warszawskiej PWST, 27 października 1980 roku. W sali teatralnej na drugim piętrze utwory noblisty czytali Tadeusz Łomnicki i Andrzej Szczepkowski, a wprowadzenie wygłosił Andrzej Kijowski. Kilkanaście lat później, 5 maja 1994 roku, na tym samym piętrze, lecz w auli wypełnionej po brzegi, uczestniczyłem w wieczorze autorskim Miłosza. I doszedłem do przekonania, że żaden aktor nie dorównał mu w wygłaszaniu wierszy - pisze Rafał Węgrzyniak w Teatrze.
Po raz pierwszy wiersze Czesława Miłosza usłyszałem w warszawskiej PWST, 27 października 1980 roku. W sali teatralnej na drugim piętrze utwory noblisty czytali Tadeusz Łomnicki i Andrzej Szczepkowski, a wprowadzenie wygłosił Andrzej Kijowski. Kilkanaście lat później, 5 maja 1994 roku, na tym samym piętrze, lecz w auli wypełnionej po brzegi, uczestniczyłem w wieczorze autorskim Miłosza. I doszedłem do przekonania, że żaden aktor nie dorównał mu w wygłaszaniu wierszy. W szkicu "Miłosz i teatr", opublikowanym w styczniu 2000 roku na łamach "Dialogu", omówiłem sceniczne doświadczenia poety, jego relacje z Ireną i Tadeuszem Byrskimi, Juliuszem Osterwą, Marią i Edmundem Wiercińskimi, Leonem Schillerem czy Bohdanem Korzeniewskim. W tekście tym zaledwie napomknąłem o związku poety z aktorką Ireną Górską. W latach 1933-1935 ukończyła ona studium przy Teatrze Miejskim w Wilnie. Byrska, która kierowała studium działającym w dawnym klasztorze bazyli