EN

20.06.2011 Wersja do druku

Braciaka powrót do domu

- Kiedyś powiedziałem o sobie szmata serialowa. Ci, którzy mają poczucie humoru, nie obruszyli się. W życiu coś robi się dla pieniędzy, a coś dla honoru domu - mówi aktor JACEK BRACIAK.

Kiedy postanowiłem, że zostanę aktorem, przyszedłem do domu i oznajmiłem to babci. Ta popatrzyła się na mnie z politowaniem i odpowiedziała: Wnusiu, aktorem to był Eugeniusz Bodo. Miłość do książek zaszczepił we mnie dziadek -opowiadał podczas spotkania z mieszkańcami Strzelec Kraj. Jacek Braciak. - Dziadkowie mieszkali w Żółwinie. Kiedy wszyscy pracowali w polu, ja zostawałem z nim w domu. Miałem cztery, pięć lat, a on podsuwał mi książki. Na trzeciej stronie w "Moim drugim ożenku" Józefa Mortona zaznaczyłem opis, jak chłop na furmance chędożył sąsiadkę. Miałem wtedy pięć lat... Kiedy byłem mały, bawiłem się w Indianina. Szyłem mokasyny ze starego tornistra i strzelałem z łuku do sióstr. To była idylla i czas nieskrępowanej młodości. W naszym domu było skromnie, ale dobrze. Później Rzekcin był miejscem, z którego chciałem uciec. Teraz przyznaję, że moje życie zatoczyło koło i Rzekcin to miejsce, gdzie czuję się najszczę

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Braciaka powrót do domu

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Lubuska nr 141/18.06

Autor:

Paweł Kozłowski

Data:

20.06.2011