"W MAŁYM dworku" - sztuka na pozór łatwa, lekka i przyjemna - daje okazję, aby można było rzec: Witkacy to twórca trudny, ale nie na tyle, byśmy się nie potrafili bawić jego dziełem. Dlatego zapewne była pierwszym dramatem Witkacego granym po wojnie na zawodowej scenie (1959 r., reż. W. Laskowska), dlatego też chyba stała się jego najczęściej wystawianym dramatem. Nie wiem, w jakim stopniu ponowny wzrost zainteresowania Witkacym i jego najpopularniejszą sztuką (w tym sezonie mieliśmy już dwie, poza Szczecinem, premiery "W małym dworku") wiąże się z tą pozorną łatwością. Może nie bez znaczenia jest tu klimat końca wieku i tysiąclecia? W ów fin de siecle i milenijne nastroje dobrze się wpisuje atmosfera sztuk Witkacego. Modny jest termin: postmodernizm. A Witkacy z rojem cytatów i obsesji, orgią stylów i skłonnością do kpin, filozoficzną grozą i groteskowym przerostem form pasuje do postmodernistycznej szuflady. Dla Augustynowicz "W małym dw
Tytuł oryginalny
Widmo na huśtawce
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Szczeciński nr 251