"Złota Kaczka" w reż. Andrzeja Ozgi w Teatrze im. Osterwy w Gorzowie Wlkp. Pisze Dariusz Barański w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.
Nawet dziś, w świecie komercji i konsumpcji, tli się "obawa", że oto w kieszeni zostaną dwa grosze człowieczeństwa. I pytanie: po co to wszystko. Jeśli więc po obejrzeniu "Złotej Kaczki" w Teatrze Osterwy tak siebie zapytamy, to już dobrze. Jest kilka wersji legendy o Złotej Kaczce. Różnią się od siebie nie tylko imieniem bohatera. Raz jest to szewczyk Lutek, raz Kuba, a w przedstawieniu wystawianym przez gorzowski Teatr Osterwy to Pietrek (Jan Mierzyński) od zegarmistrza. Różnią się fabułą i zakończeniem. Raz mowa jest o tym, że szewczyk przehulał w jedną noc sto dukatów, ale nieopatrznie po tęgiej hulance zapomniał o dwóch groszach w kieszeni i czar prysł, a wraz z nim sen o bogactwie. Innym razem obdarował groszem biedaka zapominając, że miał wydać wszystko na swoje zachcianki. I umyka mu bogactwo i ręka księżniczki zaklętej w złotą kaczkę. Mnie najbardziej podoba się legenda warszawskiego poety Or-Ota, w której szewczyk Lutek część