Dawno już nie pisałem recenzji z Teatru Polskiego. W istocie zajęcie to dość jałowe i nieskuteczne - jeżeli w ogóle można mówić w tej dziedzinie o jakiejkolwiek skuteczności. Od wielu lat ta scena niegdyś o tak pięknych tradycjach daje niemal nieprzerwaną serię przedstawień o niezwykle niskim - mimo udziału nieraz wybitnych aktorów - poziomie. Mówi się, że krytycy (w swej ogromnej większości) zawzięli się na ten teatr - z niewiadomych zresztą powodów. Tymczasem, przeciwnie, to teatr zawziął się, żeby być takim, jaki jest. Gdybyśmy wierzyli w siły irracjonalne, powiedzielibyśmy, że jakieś złe fatum ciąży nad Teatrem Polskim. Ale nie wierzymy i szukamy, a raczej znajdujemy przyczyny całkiem konkretne, quousque tandem. Teraz "Otello". Porywać się na Szekspira - i to w stolicy przy wielości teatrów - warto tylko wtedy, jeżeli ma się poprzez niego coś do powiedzenia na scenie, jeżeli się dysponuj jako tako odpowiednimi siłami reżyserskim
Tytuł oryginalny
Szekspir w Polskim
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 225