EN

17.05.2011 Wersja do druku

To moje Kilimandżaro

O kulturze warsztatowej polskich teatrów i o tym, dlaczego teatr jest ważny w życiu dziecka opowiada JUSTYNA SOBCZYK, pedagog teatru w Instytucie Teatralnym im. Z. Raszewskiego w Warszawie oraz założycielka Teatru 21, w którym pracuje teatralnie z młodzieżą z autyzmem i Zespołem Downa.

Jesteś pedagogiem teatru. Co to właściwie znaczy, czym się zajmujesz? - Moja praca polega głównie na organizowaniu i prowadzeniu warsztatów teatralnych dla dzieci i młodzieży. A właściwie powinna na tym polegać, ale często niestety sprowadza się do namawiania teatrów do tego, by poza samymi spektaklami organizowały zajęcia warsztatowe dla młodzieży i dla dzieci. Zetknęłam się i pojęłam ideę warsztatów teatralnych podczas studiów na Uniwersität der Künste w Berlinie. Tam w każdym teatrze zatrudniona jest pedagog teatru, który organizuje działania edukacyjne wokół tego, co dzieje się na "dużej scenie". Gdy pięć lat temu wróciłam do Polski, byłam pełna zapału i chęci do organizowania podobnych warsztatów u nas. Jednak okazało się, że teatry mnie nie chciały - powiedziano mi, że mylę instytucje i odesłano do domu kultury. Usłyszałam, że teatry nie potrzebują edukacji, bo nie mają problemu z zapełnieniem widowni; że młodzież pr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

To moje Kilimandżaro

Źródło:

Materiał nadesłany

Qlturka online / 21.03.2011

Autor:

Zuzanna Matyjek

Data:

17.05.2011