EN

9.05.2011 Wersja do druku

Rockowy spektakl godny dużej sceny

Czarne skórzane spodnie i kurtka, ciemne okulary i gwiazdorska poza. Tak na scenę Eskulapa wkroczył... nie Piotr Rogucki, ale Loki - bohater jego solowej płyty.
Słowa "ciepłe przyjęcie" nie oddają w żaden sposób entuzjazmu poznańskich fanów dla wokalisty Comy. Odczuł to już na spotkaniu w Empiku, na cztery godziny przed koncertem -wielbiciele przynieśli na nie tort z okazji 33. urodzin swego idola. Wkraczający w wiek chrystusowy Rogucki odpłacił im za to wyjątkowo godnie - pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Sceniczne "przeistoczenie się" ma w rocku bogatą tradycję, począwszy od Davida Bowie i jego Ziggy Stardusta. W Polsce mało który artysta chce i potrafi zagrać na estradzie cudzą rolę. Zdarza się to czasem w przypadku musicali (Maciej Balcar), ale scenariusz dźwiga wtedy większy zespół aktorski. Rogucki nie miał wsparcia - mógł albo zwyczajnie odśpiewać piosenki, albo stworzyć rockowy monodram. Wybrał to drugie. Postać Lokiego - straceńca, uciekającego w piosenki przed szarością życia - zagrał konsekwentnie. Były rekwizyty i scenograficzne niespodzianki, pomiędzy utworami pojawiały się kolejne wątki historii o marzeniach, sławie i upadku, która stała się spójna i logiczna. Widzowie przeżyli ją dokładnie tak chciał autor: jak spektakl teatralny. A gdy Loki umarł, na scenę wrócił Piotr Rogucki i już bez maski odśpiewał gospelowy hymn za niespokojną duszę swego alter ego. Rockowy koncert bardzo rzadko jest w naszym kraju spektaklem.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rockowy spektakl godny dużej sceny

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Głos Wielkopolski nr 106 online

Autor:

Stefan Drajewski

Data:

09.05.2011