DOMINIKA KLUŹNIAK jest jedną z najciekawszych aktorek swojego pokolenia. Barbara Krafftówna, kiedy zobaczyła ją w "Mewie" Czechowa, powiedziała: "zjawisko, prawdziwy brylant!".
Szczególne więzi z granymi postaciami - daje im bardzo dużo z siebie, ale też z nich czerpie. Przyznaje, że jej życiową postawę ukształtowała w dużym stopniu Pippi Pończoszanka. Dzięki niej Dominika nabrała życiowej odwagi. Bardziej też lubi siebie, a mniej martwi się o to, czy lubią ją inni. - Kiedyś chciała pani zagrać postać, która zdenerwuje widza. Udał się? - Kiedy się gra przez kilka lat postacie, o których zawsze się mówi: "ona taka kochana", to chce się spróbować czegoś innego. Po jednej z moich ulubionych ról, po Pippi w Teatrze Dramatycznym w reżyserii Agnieszki Glińskiej, pojawiły się propozycje grania cieplutkich, fajnych postaci. A chciałam się przekonać, co z sobą zrobię, grając postać, której nie lubię albo różną ode mnie. I tak trochę próbowałam zrobić z rolą Niny Zariecznej w "Mewie" Czechowa w Teatrze Narodowym. Ja tej dziewczyny kompletnie nie rozumiem. Ma empatię równą zeru. Rani, nawet nie wiedząc, że ran