EN

19.04.2011 Wersja do druku

Zdążyć przed Grabarczykiem

Podstawowym narzędziem pracy krytyka teatralnego jest pociąg dalekobieżny - pisze Witold Mrozek w felietonie dla e-teatru.

Recenzent kursuje między Krakowem, Wałbrzychem, Wrocławiem, Warszawą, Szczecinem... Tysiące kilometrów miesięcznie. Zresztą - czasem i sto kilometrów odczuwa się jak pięćset. A siedemdziesiąt sześć - jak dwieście siedemdziesiąt sześć. Jeszcze parę lat temu pociąg z Krakowa do Katowic pokonywał swoją siedemdziesięciosześciokilometrową trasę w godzinę i dwadzieścia minut. Dziś - dwie godziny i dwie minuty. Czterdzieści dwie minuty różnicy - to prawie cały spektakl Weroniki Szczawińskiej albo 16% czasu trwania "(A)polonii" Warlikowskiego. To połowa seansu kinowego, spacer po lesie albo jakieś 10% przeciętnego dobowego zapotrzebowania na sen. Sen, który mimo wszystko dużo przyjemniejszy jest w łóżku, niż na ławie Elektrycznego Zespołu Trakcyjnego. Broń Boże przed tym, by tu kolejny raz narzekać na polską kolej. Elektryczne Zespoły Trakcyjne EN57 szczerze kocham i jestem dumny z tego, że to w Polsce mamy najdłużej produkowany pojazd

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Witold Mrozek

Data:

19.04.2011

Wątki tematyczne