EN

1.09.1974 Wersja do druku

Droga cierpienia i nadziei

Wieczór zaczyna się trochę niepoważnie, trochę przekornie. Tłumek wchodzących gości gromadzi się w foyer (drzwi na widownię jeszcze zamknięte otaczając ludzki posąg z zaciekawieniem i rozbawieniem zadaje sobie pytanie: żywy czy makieta? Ten i ów ma ochotę dotknąć palcem lub w jakiś inny sposób zdemaskować trik teatru. Brawa dla Antoniego Pszoniaka! Zademonstrował znakomite opanowanie ciała, żelazną dyscyplinę, precyzję techniki aktora. Upozowany na antyczną rzeźbę, zastygł - przecież długą chwilę - w całkowitym bezruchu, "przemarmurzył się" z doskonałą obojętnością kamienia na spojrzenie uśmiechy, uwagi obecnych. Obok niego (Charona) siedzący także nieruchomo Cerber. Ten zaskakujący wstęp - żywa ekspozycja a la antique, pozornie nie przystająca do powagi spraw, które za chwilę będą się działy na theatrum - przypomniał mi dalekim skojarzeniem postawę Dantego. On przecie nazwał swe dzieło "Komedią" ("boska" - dodali potomni) -

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Droga cierpienia i nadziei

Źródło:

Materiał nadesłany

Więź nr 9

Autor:

Zofia Jasińska

Data:

01.09.1974

Realizacje repertuarowe