Dzisiaj o awangardzie teatralnej 1974. Dokąd idziesz, gdzie cię niosą, nasza awangardo, fale uwielbienia, wzdymane przez kapłanów i wiernych? Co parę tygodni wabi nas nowe przedstawienie, które zbiorczo nazwijmy awangardowym. Raz nim będzie inscenizacja klasyka (Eurypides podług Bordowicza, Goethe podług Szajny), innym razem adaptacje (Dante podług Szajny, Joyce podług Grzegorzewskiego), jeszcze innym razem sztuki od urodzenia za awangardowe miane (Różewicz i wielu co po nim). Jak na nie reaguje widz? Jeżeli podług frekwencji sadzić - nie najlepiej. Ale czy to właściwe kryterium - frekwencja? Ludzie, wiadomo, chodzą na "Klik klak" i na "Rodeo", na "Wariata" i na "Trędowatą", a sztuki nader mądre leżą. Błędy koryguje opinia. Im kto bardziej wtajemniczony, tym więcej mówi i pisze o takich widowiskach jak "Ślub" Jareckiego w Dramatycznym, "Bloomusalem" Grzegorzewskiego w Ateneum czy "Dante" Szajny w Studio (by ograniczyć się do Warszawy). Felietonista staj
Tytuł oryginalny
Awangardo - dokąd idziesz?
Źródło:
Materiał nadesłany
Perspektywy nr 28