Na billboardach i pudełkach z zapałkami. 40. jubileuszowa edycja szczecińskiego festiwalu małych form teatralnych reklamowana jest z wyjątkową intensywnością.
- Znak czasu - tłumaczy Daniel Żródlewski, rzecznik prasowy tegorocznego Kontrapunktu. - Doceniamy rolę reklamy. A ze swojej strony chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żebyśmy byli jak najbardziej widoczni w Szczecinie. O imprezie informuje w mieście 30 bilboardów. - Myśleliśmy o nich od wielu lat, ale budżet miasta nigdy nie mógł tego udźwignąć - wyjaśnia Anna Garlicka, komisarz festiwalu. - W tym roku miasto wzięło na siebie koszty, bo udało się nam przekonać wydział promocji, że poprzez reklamę festiwalu można promować Szczecin. Na billboardach znalazły się więc napisy "Kontrapunkt" i "Szczecin" oraz mający intrygować przechodniów czerwony punkt, wszystko wg projektu szczecińskiej artystki Grażyny Szymkowiak. Na każdej wiacie w Szczecinie zawisł program "Kontrapunktu". A na chodnikach pojawiło się sto strzałek wskazujących drogę do teatrów, w których grane są festiwalowe przedstawienia. Czasami bywa i tak, że z jednego miejsca