EN

1.10.2000 Wersja do druku

Mordercy bez powodu

Matka: Kiedy weszłam, siedzie­li na dywanie i patrzyli. Ojciec: No i co? Matka: No i nic. "To wszystko nie ma z tobą nic wspólnego. To, co się ze mną teraz dzieje. A z motorem..., z motorem to już w ogóle nie ma nic wspólnego" - powiada Olga Paulowi, chłopakowi, który kocha się w Oldze i przyjeżdża do niej na motocyklu. Sportową yamahę SR kupił za pożyczo­ne pieniądze. To, co dzieje się z Ol­gą i Kurtem, bohaterami dramatu "Ogień w głowie" Mariusa von Mayenburga, nie tylko nie ma nic wspólnego z motorem, ale w ogóle nie ma nic wspólnego z niczym. Finał dramatu, także w swoich najkrwawszych frag­mentach, pozostaje bez przyczyn. Paul jeździ na motorze, ojciec czyta gazetę. Poza tym nikt nie jeździ ani niczego nie czyta, ani w ogóle nicze­go nie robi. Na bierności właśnie, bezmyślnej, nie­zamierzonej stagnacji polega być może siła tego tekstu. Wszystkie zdarzenia, by tak rzec, zdarzają się same, jakoś głupio i bezrefleksyjnie. Rozstania

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mordercy bez powodu

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 10

Autor:

Marek Radziwon

Data:

01.10.2000

Realizacje repertuarowe