EN

14.03.2011 Wersja do druku

Dajmy kulturze prawo do błędu

"Pakt" jest przygrywką do zmian, ale to tylko rozpęd, po którym muszą nastąpić konkretne ruchy. Czyli właśnie pisanie konkretnych poprawek do konkretnych ustaw, a może całych ustaw, praca z posłami z komisji sejmowych, praca na różnych szczeblach władz samorządowych. Coś, co pozwoli w sposób naturalny włączyć kulturę do społecznego krwiobiegu - mówi Alina Gałązka w Krytyce Politycznej, w kolejnej rozmowie o "Pakcie dla kultury"

Jaś Kapela, Krytyka Polityczna: Jaka wizja kultury wynika z "Paktu dla kultury"? Alina Gałązka: Nie wiem. Niestety nie potrafię tego rozpoznać. Osoby, które mówią, że "Pakt" jest roszczeniowy, mają trochę racji. Nie widzę w nim propozycji reform, za to dużo postulatów do władz. Rozumiem, że to rząd musi wprowadzać zmiany, ale rację miała też dziewczyna, która powiedziała na spotkaniu "Pakt dla Kultury i NGO" (22 lutego 2011), że nie widzi tutaj przestrzeni dla obywateli, którzy by chcieli coś zrobić. Nie wiem, czy w "Pakcie" chodzi o kulturę z porządku-że się tak ironicznie wyrażę-liberalnego czy socjalistycznego. Niby postuluje się w nim równy dostęp dla wszystkich sektorów: prywatnego, społecznego i administracji, a z drugiej strony są silne postulaty dotyczące powinności państwa, co mnie, jako wielbicielkę samoorganizacji dystansuje od tych propozycji. Nie widzę w "Pakcie" żadnej wyraźnej wizji. Może po prostu nie da się

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Galązka: Dajmy kulturze prawo do błędu

Źródło:

Materiał nadesłany

Krytyka Polityczna online/07.03.11

Autor:

Jaś Kapela

Data:

14.03.2011

Wątki tematyczne